Bornholm dzień pierwszy
Środa, 20 czerwca 2012 | dodano:25.06.2012
W zeszłym roku się nie udało , ale co się odwlecze to ........ :-)
20 czerwca godzina 0:15 wyruszamy z kolegą Darkiem , samochodem do Kołobrzegu. Pochmurno , lekko deszczowa noc , w lasach trzeba było uważać bo sporo zwierzyny czaiło się przy drogach (sarny ,lisy , 1 daniel , 2 stada dzików :) ) . Około 4:30 byliśmy w Kołobrzegu ,przy parkingu "U księdza" gdzie zostawiliśmy samochód.
Zaokrętowanie - na statku było ok. 20 rowerów , 1 motocykl i sporo ludzi z senatorium którzy wybrali się na jednodniową wycieczkę na wyspę.
Katamaran Jantar
około 11:30 byliśmy już w Nexo (rejs dość nudny ,ale przynajmniej nie bujało za mocno)
Port w Nexo
W pierwszym dniu chcieliśmy zobaczyć lasy Almindingen (pow. 2400ha). Ruszyliśmy na północ trasą nr 10 i zobaczyliśmy dziwnie przystrojone drzewo
później skręciliśmy na zachód na trasę rowerową 22 i wjechaliśmy do lasu.
Skręciliśmy na szlak po Paradisbakkerne, ale musieliśmy zostawić rowery bo była to trasa typowo piesza.
W lesie były malownicze jeziorka (widziałem jak pływały tam spore karpie i liny)
przebiegał ciekawy wąwóz
później trafiliśmy na większy teren bez drzew tylko z krzaczkami i karłowatymi drzewkami
dotarliśmy do dużego głazu (około 35 ton) , który z pomocą "tubylca" udało nam się lekko poruszyć :)
.
I to był koniec pieszej części wycieczki , niezabezpieczone rowery stały tam gdzie je pozostawiliśmy.
Zmęczeni po nieprzespanej nocy , zrobiliśmy sobie postój na obiad na terenie taniego pola namiotowego oznaczanego na mapkach nr 5 (Lejrplads Paradisbakkerne).
Nasze obiady na Bornholmie to pulpety itp , miałem palnik na denaturat i menażkę i jakoś sobie radziliśmy :)
Trochę odpoczeliśmy i okazało się że jest już godzina 18 a my mamy przejechane zaledwie 11km.
Ruszyliśmy dalej leśnymi trasami . Odbiliśmy nad Jezioro Olene (rezerwat ptaków) , weszliśmy na kilka wież widokowych po drodze.
Pojechaliśmy nad największe jezioro na Bornholmie - Bastemose. I tu trzeba napisać ,że te jeziora to w rzeczywistości pozarastane bagniska z małymio oczkami wody.
W drodze natrafiliśmy na dawna stację kolejową (kiedyś na Bornholmie była kolej)
Dworzec/muzeum stało otwarte nikt tego nie pilnował i nic w środku nie było zniszczone.
Następnie udaliśmy się nad Jezioro Borgeso zwiedzić ruiny średniowiecznego zamku Lilleborg z 1149roku
i grodziska wikingów Gamleborg (jak okazało się po wikingach został nieciekawy wał ziemno-kamienny). Robiło się coraz później(na dodatek przez tych wikingów trochę się pogubiliśmy) i trafiliśmy do doliny ,którą pamiętałem z folderów reklamujących wyspę - Dolina Echa Ekkodalen (dolina szczelinowa) , gdzie wypasały się z znane z widokówek bornholmskie krowy o długich rogach i długich "grzywkach" :)
była już godzina 22, trochę nadrobiliśmy drogi i zaczęliśmy szukać pola namiotowego nr 3 (Gulhave) , ale nie zdążyliśmy i mimo że jest to zakazane nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy rozbić się "na dziko" na leśnej polanie.
I tak minął pierwszy dzień wyprawy :)
20 czerwca godzina 0:15 wyruszamy z kolegą Darkiem , samochodem do Kołobrzegu. Pochmurno , lekko deszczowa noc , w lasach trzeba było uważać bo sporo zwierzyny czaiło się przy drogach (sarny ,lisy , 1 daniel , 2 stada dzików :) ) . Około 4:30 byliśmy w Kołobrzegu ,przy parkingu "U księdza" gdzie zostawiliśmy samochód.
Zaokrętowanie - na statku było ok. 20 rowerów , 1 motocykl i sporo ludzi z senatorium którzy wybrali się na jednodniową wycieczkę na wyspę.
Katamaran Jantar
około 11:30 byliśmy już w Nexo (rejs dość nudny ,ale przynajmniej nie bujało za mocno)
Port w Nexo
W pierwszym dniu chcieliśmy zobaczyć lasy Almindingen (pow. 2400ha). Ruszyliśmy na północ trasą nr 10 i zobaczyliśmy dziwnie przystrojone drzewo
później skręciliśmy na zachód na trasę rowerową 22 i wjechaliśmy do lasu.
Skręciliśmy na szlak po Paradisbakkerne, ale musieliśmy zostawić rowery bo była to trasa typowo piesza.
W lesie były malownicze jeziorka (widziałem jak pływały tam spore karpie i liny)
przebiegał ciekawy wąwóz
później trafiliśmy na większy teren bez drzew tylko z krzaczkami i karłowatymi drzewkami
dotarliśmy do dużego głazu (około 35 ton) , który z pomocą "tubylca" udało nam się lekko poruszyć :)
.
I to był koniec pieszej części wycieczki , niezabezpieczone rowery stały tam gdzie je pozostawiliśmy.
Zmęczeni po nieprzespanej nocy , zrobiliśmy sobie postój na obiad na terenie taniego pola namiotowego oznaczanego na mapkach nr 5 (Lejrplads Paradisbakkerne).
Nasze obiady na Bornholmie to pulpety itp , miałem palnik na denaturat i menażkę i jakoś sobie radziliśmy :)
Trochę odpoczeliśmy i okazało się że jest już godzina 18 a my mamy przejechane zaledwie 11km.
Ruszyliśmy dalej leśnymi trasami . Odbiliśmy nad Jezioro Olene (rezerwat ptaków) , weszliśmy na kilka wież widokowych po drodze.
Pojechaliśmy nad największe jezioro na Bornholmie - Bastemose. I tu trzeba napisać ,że te jeziora to w rzeczywistości pozarastane bagniska z małymio oczkami wody.
W drodze natrafiliśmy na dawna stację kolejową (kiedyś na Bornholmie była kolej)
Dworzec/muzeum stało otwarte nikt tego nie pilnował i nic w środku nie było zniszczone.
Następnie udaliśmy się nad Jezioro Borgeso zwiedzić ruiny średniowiecznego zamku Lilleborg z 1149roku
i grodziska wikingów Gamleborg (jak okazało się po wikingach został nieciekawy wał ziemno-kamienny). Robiło się coraz później(na dodatek przez tych wikingów trochę się pogubiliśmy) i trafiliśmy do doliny ,którą pamiętałem z folderów reklamujących wyspę - Dolina Echa Ekkodalen (dolina szczelinowa) , gdzie wypasały się z znane z widokówek bornholmskie krowy o długich rogach i długich "grzywkach" :)
była już godzina 22, trochę nadrobiliśmy drogi i zaczęliśmy szukać pola namiotowego nr 3 (Gulhave) , ale nie zdążyliśmy i mimo że jest to zakazane nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy rozbić się "na dziko" na leśnej polanie.
I tak minął pierwszy dzień wyprawy :)
Dane wycieczki:
Km: | 40.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:08 | km/h: | 12.77 |
Pr. maks.: | 36.00 |
Komentarze
Ahhh Bornholm :) Ta ostatnia fota to wasza dzika miejscówka? Pamiętam że tam byłem i też bardzo mi się spodobało to miejsce na nocleg. Krowy widzę ładnie wam pozowały.
sebekfireman - 09:43 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Świetny pomysł na wyprawę rowerową! Trochę jak szkoła przetrwania z fajną miejscówką na nocleg...:)
jelon85 - 12:02 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj